Dzisiaj jest chyba piątek 13(wiem mamy poniedziałek ale mój pech stracił rachubę) Rudolf przegryzł ładowarkę od telefonu i wypadła mi szyba w pokoju (będę tłumaczyć się przeciągiem i niech wszyscy w to uwierzą).
A w sobote..
Tak, spotkałam się z panem"D". Te godzinne spotkanie rozbroiło mnie, przeszyło całe moje serce. Przyznaję się bez bicia pierwsze co zrobiliśmy to rzuciliśmy się sobie w ramiona. Zapewniał mnie o swojej miłości, opowiadał o naszym wspólnym życiu gdy wróci, całował po rękach mówiąc że chce być już tylko ze mną. Zawsze tak mówił, kocha mnie to pewne.
Tylko wstrzymuje mnie myśl o tych jego małych kłamstewkach. Niby małe nie pozorne coś, a zniszczyło wszystko. Później walczył ale ja się zaparłam. Powiedziałam STOP. Ale teraz mam ochotę powiedzieć START.
Zrobiłam mały rachunek sumienia. Nie było aż tak źle. Teraz mam czas na to by stać się silną ale zamiast tego bardziej chce by ten czas już minął a on był już obok. Bezsensu.
Przepraszam za moja nieobecność ale praca, szkolenia, spotkania, brak ładowarki do laptopa robi swoje.. I Rudolf, nie śmiałabym o nim zapomnieć.. Z racji rozwalonej ładowarki pisze na telefonie a kot tego nie cierpi. Przecież on musi ułożyć się akurat na mnie wygodnie by uniemożliwić mi sięganie po jakikolwiek alkohol, papierosa, kanapkę, ograniczyć dostęp do pisania i widzenia mojego telefonu. Jak cudem uda obejść mi się te wszystkie przeszkody nadchodzi największe apogeum. Jak to?! Jedną ręką mnie będziesz głaskać?! To patrz co teraz Ci nawyrabiam! Ma się liczyć tylko on a nie telefony jakieś. Pamiętajcie na pewno robi to w dobrej wierze dla mojego zdrowia, stuprocentowa nie-zazdrość.
A w sobote..
Tak, spotkałam się z panem"D". Te godzinne spotkanie rozbroiło mnie, przeszyło całe moje serce. Przyznaję się bez bicia pierwsze co zrobiliśmy to rzuciliśmy się sobie w ramiona. Zapewniał mnie o swojej miłości, opowiadał o naszym wspólnym życiu gdy wróci, całował po rękach mówiąc że chce być już tylko ze mną. Zawsze tak mówił, kocha mnie to pewne.
Tylko wstrzymuje mnie myśl o tych jego małych kłamstewkach. Niby małe nie pozorne coś, a zniszczyło wszystko. Później walczył ale ja się zaparłam. Powiedziałam STOP. Ale teraz mam ochotę powiedzieć START.
Zrobiłam mały rachunek sumienia. Nie było aż tak źle. Teraz mam czas na to by stać się silną ale zamiast tego bardziej chce by ten czas już minął a on był już obok. Bezsensu.
Przepraszam za moja nieobecność ale praca, szkolenia, spotkania, brak ładowarki do laptopa robi swoje.. I Rudolf, nie śmiałabym o nim zapomnieć.. Z racji rozwalonej ładowarki pisze na telefonie a kot tego nie cierpi. Przecież on musi ułożyć się akurat na mnie wygodnie by uniemożliwić mi sięganie po jakikolwiek alkohol, papierosa, kanapkę, ograniczyć dostęp do pisania i widzenia mojego telefonu. Jak cudem uda obejść mi się te wszystkie przeszkody nadchodzi największe apogeum. Jak to?! Jedną ręką mnie będziesz głaskać?! To patrz co teraz Ci nawyrabiam! Ma się liczyć tylko on a nie telefony jakieś. Pamiętajcie na pewno robi to w dobrej wierze dla mojego zdrowia, stuprocentowa nie-zazdrość.